Darmowy anty-matrixowy seans terapeutyczny
Seans Terapeutyczny from Olaf on Vimeo.
autor: DiabełNie trzeba dalekich wypraw w Bieszczady, wystarczy wejść do lasów trójmiejskich. Wędrówka czarnym szlakiem z Sopotu do Somonina – 73 km.
autor: DiabełW końcu nadszedł czas, aby opisać buciki do radosnych wędrówek w rozmaitym terenie w ciężkich warunkach atmosferycznych. Generalnie buty są bardzo w porządku, przeszedłem w nich około 300 km i naprawdę je lubię.
Mają jedną istotną wadę – agresywny bieżnik w środku, centralnie na pięcie ( co widać na jednym zdjęciu) za jego pośrednictwem, po spacerku 40-50 km na pięcie tworzy krwiste koło (nie odczuwalne dopóki nie zdejmie się buta ). Jedna pojedyncza gruba skarpetka sobie nie radzi. Trzeba założyć co najmniej jedną grubą i jedną cienką na dłuższe trasy. Do 20 km może być jedna.
Ogólnie jednak poza tym mankamentem buciki są bardzo wygodne i lekkie. Bardzo dobrze amortyzują podłoże. Nigdy mi jakoś nie przemokły, a trochę ciekawego terenu poznały. Nie są to buty na pewno dla tych co chcą brać w nich prysznic, albo usuwać wodę z zalanej piwnicy a potem się dziwią się że im przemakają. Dla takich osób odpowiednie są kalosze . Przy takim wykorzystywaniu każdy but wcześniej czy później przemoknie cudów nie ma. Na lato też ich nie polecam, ale na pozostałe pory roku jak najbardziej. Przy okazji nie ma sensu zachwycać się za bardzo sortem kontraktowym w większości wypadków to tylko dobra dźwignia marketingowa. Te buty nie są ogólnie takiego typu ekwipunkiem i to jest plus ponieważ cena ich jest adekwatna do zastosowanej technologii i materiałów.
autor: DiabełTrochę dzikich przestrzeni. Mała pętla – 65 km wokoło jeziora Łebsko . Szlak czerwony i żółty.
Szukanie formy nad morzem. Znaleziono ślady na piasku pozostawione przez uciekającą formę, jednak właścicielki jeszcze nie schwytano – pościg będzie trwać dalej
autor: DiabełTaka pewna, wiosenna wycieczka po lasach kaszubskich – 40 km
autor: Diabeł
Mała impresja z pewnej wędrówki ……
autor: DiabełOne przetrwają, są wielkie jak energia ludzi, rozpalana przez marzenia i rozwój swoich pasji.
Gdy odchodzą marzenia, umiera człowiek zostaje matrix i ruszające się ciało.
Na koniec roku mała powtórka z pewnej wycieczki, dla tych którzy to czują .
autor: Diabeł
W okolicach Sierpca znajduje się skansen przedstawiający dawną zabudowę i kulturę wsi mazowieckiej. Jest to urokliwe miejsca, zwłaszcza przy ładnej pogodzie. Chwilowo możemy tutaj poczuć zanik Matrixa cywilizacyjnego.
Przez skansen przewijają się różne grupy społeczne. Najmniej jednak jest aktywnych, młodych ludzi. Miasteczka i wsie mazowiecka pozostawały zawsze w pewnym cieniu stolicy. Ludzie na tych terenach jakby odseparowywali się od swojej kultury. Masowo wyjeżdżają emigrują do stolicy lub innych większych miast w poszukiwaniu pracy i ciekawszego życia. Prawda jest taka, że ludzie z większych aglomeracji miejskich powinni szukać energii w naturze a nie odwrotnie. Człowiek albo wróci do natury i będzie aktywnie systematycznie się regenerował, albo stanie się żywym trupem. Kolejnym brakującym ogniwem w systemie Matrixa.
Mazowsze nie ma dużo lasów i nie są to lasy o bogatej strukturze roślinnej. Ma za to dużo przestrzeni w postaci pól. Jest, czym oddychać i zdawałoby się gdzie się poruszać. Z tym jednak jest zdecydowanie gorzej. Można na przykład ogrodzić kilkanaście hektarów założyć obozy zdrowia ( oczywiście bez drutów kolczastych – aczkolwiek było to by całkiem oryginalne ), w środku wytyczyć ścieżki trekkingowe 50 – 60 km zrobić po drodze punkty z naturalną żywnością, w zimę organizować biwaki pod gołym niebem i tak dalej. Jednocześnie promować swoje wyroby ludowe i historię regionu. Takie ośrodki dałyby miejsca pracy bezrobotnym jednocześnie ściągałaby ludzi do podładowania swoich akumulatorów naturalną energią i podniesieniem swojego poziomu zdrowia.
Można w tygodniu wspomagać się w miastach klubami fitness, ale nawet najlepsze z nich nie zastąpią długotrwałego ruchu i dotlenienia się na dużych, czystych przestrzeniach na podłożu naturalnej przyrody.
autor: Diabeł
Jedną z bram do odnalezienia siebie są góry. W górach, choć idziesz w grupie to idziesz sam ze sobą. Idziesz z własnymi słabościami. W górach nie ma bohaterów, jak są to zazwyczaj wcześniej czy później spadają. (więcej…)
autor: Diabeł
Dzisiaj nie mogłem odmówić sobie zaliczenia „Międzynarodowej Wystawy Psów Rasowych”. Moim zdaniem psy to jedne z lepszych akumulatorów energetycznych dla człowieka, zwłaszcza moja ulubiona rasa bulterierów. (więcej…)
autor: DiabełCzłowieka od wieków ciekawią zjawiska nad naturalne. Jedni w nich szukają taniej sensacji, inni sił do wykorzystania dla swoich planów, niektórzy tzw. „logicznie myślący ludzie” – inaczej myślący powierzchownie ( jestem ciałem fizycznym, bez energii duchowej i nie chcę mi się pracować nad swoi rozwojem) chcą to po prostu ośmieszyć. Dużo jednak ludzi w takich miejscach poszukuje drogi do swojej duszy, uzdrowienia zniekształconych przez życie własnych wibracji, odnalezienie bramy do własnej podświadomości.
Według Huny podświadomość jest osobnym duchem zamieszkującym równolegle z naszą świadomością w jednym ciele, niektórzy nazywają ją diabłem i zwalają na nią wszystkie ciemne strony człowieczeństwa. Morderstwa, gwałty, niskie instynkty, niezaspokojone pragnienia itp. Jeżeli logicznie myślący ludzie non-stop uciekają od swoich duchów (a jest ich trzech) a oni są jednym z nich, to ich podświadomość jest na pozycji psa rasy obronnej. Przykutego do rozwalającej się budy, kopanego przez swojego właściciela, głodzonego i pozostawionego samemu sobie. Pytanie co się stanie jeśli po długim czasie takiego traktowania taki pies się urwie z łańcucha? I opętał go diabeł, którego sam go stworzył i karmił co dzień .
Wracając jednak do tematu w naturze występuję miejsca w który oddziaływanie różnych energii wykazuje o wiele większe natężenie i prawdopodobieństwo manifestacji w wymiarze fizycznym od typowego środowiska dla życia w pasmie fizyczności. Potoczne takie miejsca zwane są „Miejscami Mocy”. Od wieków znane przez naszych przodków i wykorzystywane jako łącznik do światów duchowych. Jedne z nich położone jest w Puszczy Białowieskiej – 6 km od Białowieży.
O tym miejscu napisano już wiele, więc nie będę powtarzał oczywistych oczywistości . Tak w tym miejscu jest duża energia, która może wywoływać zawroty głowy, może otworzyć bramy w czasie medytacji na kontakt duchowy. Jednak to takiego miejsca powinnyśmy udać się samotnie, a nie jako stado turystyczne „łubudubu niech nam żyje prezes klubu, łubudubu no to przyszliśmy, no to jesteśmy, eee tam nic się tu nie dzieje, no to idziemy , nawet nie ma żubrów, ale są za to w plecaku”. Ewentualnie możemy zabrać ze sobą dwie, trzy osoby nastawione na podobny cel, ale w okolice punktu miejsca mocy wchodzimy osobno i pracujemy z własną energią i bramą tego miejsca. Jeżeli jest to okres wakacyjny to muszą być godziny wczesno-poranne 4 – 6 rano, bo inaczej będziemy non-stop spotykać grupy „łubudubu”, a to raczej nas zmęczy duchowo niż rozwinie. Powinnyśmy też być przygotowani, mieć własny wysoki potencjał energetyczny ( sport, odżywianie i codzienna praca z własną energią, alkohol i papierosy stanowczo na nie). Uważajmy na zabieranie pamiątek z takich miejsc, bo możemy tego później nie ogarnąć zwłaszcza jak jesteśmy z grupy „łubudubu” i zerwie się bestia z łańcucha .
Tak zaś poza tym Puszcza Białowieska oprócz miejsc mocy, jest urocza i magiczna sama w sobie i występują w niej potężne siły przyrody . Warto je poznać a jeszcze lepiej się z nimi zaprzyjaźnić.
autor: Diabeł