W okolicach Sierpca znajduje się skansen przedstawiający dawną zabudowę i kulturę wsi mazowieckiej. Jest to urokliwe miejsca, zwłaszcza przy ładnej pogodzie. Chwilowo możemy tutaj poczuć zanik Matrixa cywilizacyjnego.
Przez skansen przewijają się różne grupy społeczne. Najmniej jednak jest aktywnych, młodych ludzi. Miasteczka i wsie mazowiecka pozostawały zawsze w pewnym cieniu stolicy. Ludzie na tych terenach jakby odseparowywali się od swojej kultury. Masowo wyjeżdżają emigrują do stolicy lub innych większych miast w poszukiwaniu pracy i ciekawszego życia. Prawda jest taka, że ludzie z większych aglomeracji miejskich powinni szukać energii w naturze a nie odwrotnie. Człowiek albo wróci do natury i będzie aktywnie systematycznie się regenerował, albo stanie się żywym trupem. Kolejnym brakującym ogniwem w systemie Matrixa.
Mazowsze nie ma dużo lasów i nie są to lasy o bogatej strukturze roślinnej. Ma za to dużo przestrzeni w postaci pól. Jest, czym oddychać i zdawałoby się gdzie się poruszać. Z tym jednak jest zdecydowanie gorzej. Można na przykład ogrodzić kilkanaście hektarów założyć obozy zdrowia ( oczywiście bez drutów kolczastych – aczkolwiek było to by całkiem oryginalne ), w środku wytyczyć ścieżki trekkingowe 50 – 60 km zrobić po drodze punkty z naturalną żywnością, w zimę organizować biwaki pod gołym niebem i tak dalej. Jednocześnie promować swoje wyroby ludowe i historię regionu. Takie ośrodki dałyby miejsca pracy bezrobotnym jednocześnie ściągałaby ludzi do podładowania swoich akumulatorów naturalną energią i podniesieniem swojego poziomu zdrowia.
Można w tygodniu wspomagać się w miastach klubami fitness, ale nawet najlepsze z nich nie zastąpią długotrwałego ruchu i dotlenienia się na dużych, czystych przestrzeniach na podłożu naturalnej przyrody.
autor: Diabeł